Zespół Perfect wraca na Wyspy – Wywiad i zapowiedź
Jak wiadomo od jakiegoś czasu, zespół Perfekt rozpoczyna małą trasę koncertową w UK. TransferGo jest jednym ze sponsorów tego wydarzenia.
Zapraszamy na wywiad z zespołem, który przeprowadził dla nas Tomasz Dyl z agencji GottaBe!
Na jeden scenie od ponad 36 lat, każdy Polak, czy mały czy duży, urodzony w Londynie czy Wrocławiu zapewne chociaż raz zanucił słowa piosenek “Autobiografia”, “Niepokonani” czy “Chcemy być sobą”. Po wyprzedanej po brzegi trasie koncertowej, która trwała 12 miesięcy, grupa Perfect powraca na Wyspy. We wrześniu zagra dwa koncerty w Szkocji, po czym powróci w listopadzie na dodatkowe dwa – tym razem w Nottingham oraz Bristolu.
Na kilkanaście dni przed wyjazdem do Zjednocznego Królestwa, Tomasz Dyl spotkał się z Grzegorzem Markowskim by porozmawiać o nowej płycie, The Rolling Stones oraz Polonii i różnicy w koncertach poza Polską.
“Będziemy przyjeżdzać i spotykać się z Wami co roku, aż do konća świata…” – słowa dotrzymujecie i powracacie na Wyspy we wrześniu i listopadzie z seria 4 koncertów dla Polonii. Czy istnieje różnica pomiędzy koncertem w Krakowie, a tym w Londynie czy Edynburgu?
Zdecydowanie, najbardziej namiętne koncerty to te, które odbywają sie jak najdalej, np. za wielką wodą, czyli Stany Zjednoczone czy Kanada. Jednak Europa również, ludzie zostawiają swoich najbliższych, swoje przyzwyczajenia, kulturę i jadą w obce strony. Muszą sie zorganizować, uczyć, nauczyć się języka, znaleźć pracę, a później w tej się utrzymać. Stąd też ta tęsknota za Polską jest szczególna, związku z czym odbiór muzyki jest zupelnie inny, bardziej szczery.
Czego możemy spodziewać się na zbliżajacych koncertach?
Staramy się nie robic eksperymentów, kiedyś zagraliśmy koncert w klubie w Krakowie, gdzie zagraliśmy całą nową płytę, a nie zagraliśmy “Autobiografii”, “Ewki”, ludzie przyglądali nam się dziwnie. Więc już takiego błędu nie popełnię, a jakby nie patrzeć jesteśmy na rynku 36 lat.
Pamiętam koncert Carlosa Santany w Warszawie, nie zagrał wtedy ani “Europy” ani “Samba pa ti” i wszyscy wyszli rozczarowani. Tak więc, trzeba zrobic taki mix, kilka nowych, świeżych kawałków. Musimy pokazac ludziom, że komponujemy, że jesteśmy aktywni muzycznie, że nie tylko przeszłość. W związku z czym będzie trochę starych i nowych.
Wiem, że jako zespół pracujecie nad nowym materiałem…
Jesteśmy właśnie na końcówce nagrywania nowego albumu – 10 nowych kompozycji, premierowych utworów. Teksty napisali bardzo znani mądrzy ludzie jak Jacek Cygan, Wojtek Walewski, Robert Gawliński, Adam Nowak z Raz Dwa Trzy. To będzie płyta akustyczna – nie będą to ballady, a rock’owe granie, tylko na innych instrumentach. Musimy żyć codziennością, codziennie są nowe tematy, coś się dzieje na świecie, musimy to jakoś komentować.
Kiedy możemy spodziewać się nowej płyty?
Nagrywam właśnie ostatni wokal do tekstu Roberta Gawlińskiego. Myslę, że płyta powinna się ukazać na jesieni. Nie wiemy jak się płyta przyjmie w mediach, jeśli radia będą ją grały to będzie świetnie…
Napewno się przyjmie, wszystkie dotychczasowe pokrywały się platynami…
Do tego można się przyzwyczaic, a nie powinniśmy. Trzeba być pokornym, i do muzyki i do publiczności.
“Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, niepokonanym…” brzmi tekst jednej z Waszych piosenek. Czy jako zespół odczuwacie konkurencję ze strony jakiegokolwiek polskiego zespołu?
Trudno mówić o konkurencji, dlatego że każdy z zespołów ma swoją publiczność. Pamietam jak mieszkałem w Józefowie, przyszli wtedy pod mój dom fani Republiki. Bo wtedy, świętej pamięci Grzesio Ciechowski mieszkał w tym samym miejscu, 5km ode mnie, popatrzyli na mnie i nie wzieli autografu, tylko powiedzieli “bardzo przepraszamy, ktoś nas wprowadził w błąd, myśleliśmy że tu mieszka Grzegorz Ciechowski, a nie Markowski”. Wydaję mi się, że każdy z nas ma swoje grono przyjaciół i słuchaczy.
Budka Suflera ma swoich, Mannam, Bajm, czy Lady Pank ma swoich, związku z czym i my mamy swoją publiczność. Która jest nam wierna, kupuje nasze płyty, przychodzi na koncerty od ponad 36 lat.
To zresztą było widać w ubiegłym roku podczas jubileuszowej trasy. Baliśmy się jednego z ostatnich koncertów w Krakowie, mieliśmy 20,000 miejsc i baliśmy się czy to się zapełni, a tu zapełniło się do ostatniego miejsca. Czyli możemy, konkurować w zasadzie z zachodnimi kapelami.
No właśnie, a gdybybyście mieli moźliwość wystąpienia w duecie ze światowym zespołem, to z kim chcielibyście dzielić scenę?
Oczywiście, że z The Rolling Stones… Niegrzeczni chłopcy, Jagger jest starszy ode mnie o 10 lat, bardzo aktywni, żwawi, energetyczni. Wydaję mi się, że jest to absolutna klasyka, wiedzą co się dzieje w muzyce, wypracowali swój styl, rozpoznawani są po pierwszych taktach, no i nie zapomnijmy, że istnieją 50 lat.
A z polskich?
Prosiłem Patrycję, moją córkę, jednak za dużo tych duetów. Od czasu do czasu pozwalamy sobie na wspólne koncerty, jednak na nowej płycie Patrycji nie będzie.
Mamy inne pomysły, jednym z gości podczas 35-lecia Perfectu w ubiegłym roku był LemOn, Patrycja (Markowska – przyp. red), Piotr Cugowski, który kiedyś nawet śpiewał przy naszym 25-leciu w Sopocie.
Nawiązał Pan do córki, która poszła w pańskie ślady, czy nie żałuje Pan tej decyzji?
Jak do mnie dzwoni i mówi, że jest zmęczona, ochrypnięta i przejechała tysiące kilometrów w 3 dni po polskich drogach to myślę sobie, że mogła by robić coś innego. Ale raz, że odnalazła siebie w muzyce, a dwa, że odkryła ją w bardzo piękny sposób. To jest wielki dar, obcować z muzyką, a przy tym jeszcze z niej żyć. Dzisiaj nie ma wiele zawodów, które można wykonywać z pasją i nie być zmęczonym, czasami zniechęconym. Ona ma trudniejsza rolę – musi być mamą, partnerką Jacka Kopczyńskiego, związku z czym ta rola kobiety w show biznesie jest trudniejsza niź męzczyzny. Patrycja daje sobie z tym doskonale radę. Ma wiele wyczucia do muzyki, wielki talent, pisze świetne teksty, stąd też wyjadę mi się, że jest to piękna przygoda, choć przy tym bywa sie zmęczonym.
Perfect to anglojęzyczna nazwa, tak więc skad taki pomysł?
Ludzie na Zachodzie pewnie się dziwią, w końcu “perfect” to znaczy doskonały, świetny. Jakby to po polsku powiedzieć, zespół perfekcyjny. Jednak ta nazwa jest przypisana Zbyszkowi Hołdysowi, który był założycielem zespołu, jednak zrezygnował z grania z nami w 1987 roku po koncercie na Stadionie 50-lecia. Natomiast nazwa była już przypisana do zespołu.
Myślę, że mogło by być kilka innych, ale to już chyba większego znaczenia nie robi.
Chciałem jeszcze powrócic do ubiegło roku obchodziliście wtedy swoje 35-lecie, macie wiernych fanów, wypełnione po brzegi sale, platynowe płyty i kalendarz pełen koncetów. Tak, więc czego możemy Wam życzyć?
Napewno tego, żeby nie było problemów z gardłem, chociaż to się często zdarza. Pamietam jak Kazik Staszewski, pojechał kiedyś do Toronto, zaśpiewał 2 piosenki, po czym musiał skończyć ze względu na chorobę gardła.
Jak się budzę spocony, zaraz si ę martwię, że straciłem głos i nie będę mógł śpiewać. Tak więc, tego bym sobie nie życzył.
Czyli rozumiem, że mam życzyć dobrej formy i pełnej pary w gardle?
(śmiech) Tak, tak, bardzo dziekuję.
Do zobaczenia na trasie angielsko – szkockiej, już nie możemy się doczekać spotkania z Polonią przy polskim piwie i szkockiej whiskey po koncercie.
Rozmawiał: Tomasz Dyl